wtorek, 2 sierpnia 2016

Rozdział 14

Drżąca z przerażenia i zimna, stanęłam nad brzegiem Jeziora. Bulgotało i wrzało. Zdjęłam suknię i rzuciłam ją na ziemię. Powoli, powolutku weszłam do Jeziora.
Ból był niewyobrażalny. Pożoga liznęła moje stopy. Krzyknęłam z bólu i odskoczyłam. I w tym momencie objawiła mi się bogini Hel, pani Śmierci, władczyni Zaświatów.
-Jestem pod wrażeniem, Nathalie.
W jej głosie szacunek mieszał się ze zdziwieniem.
-Nie sądziłam, że jako demonica się na to porwiesz. Czy zdajesz sobie sprawę, że nie będzie już powrotu? Ogień spali twoje ciało, to demoniczne i ludzkie także. Unicestwi też demoniczną część twojej duszy. Stracisz swoje moce i wyjątkowe umiejętności. Nigdy nie będziesz już sobą. Nigdy go nie zobaczysz. Będziesz zwykłą śmiertelną duszą. Czy jesteś na to gotowa?
Spytała się bogini. Drżącym głosem odpowiedziałam.
-Tak.
Hel uniosła zdziwiona brwi.
-Dobrze. W takim razie, przydzielę ci miejsce w Walhalli. Jesteś niezwykle dzielna.
Powiedziała i uśmiechnęła się lekko. Zniknęła w kłębie dymu.
Uśmiechnęłam się. Wizyta Hel dała mi odwagę, której potrzebowałam. Wkroczyłam w ogień.
Gdy tylko zanurzyłam głowę, poczułam, jak dusza odrywa się od ciała. Poczułam, jak dusza rwie się na dwie części... Jedna spłonęła. A druga... Czysta, nienaruszona... Zabłysła wewnętrznym światłem. Wyszłam z Jeziora. Nie byłam już demonicą... Spojrzałam na swoje ręce... Było przeźroczyste. Byłam ubrana w lekką, białą sukienkę. Blond włosy miałam związane w warkocz. Obok mnie stanęła Hel.
-Byłaś naprawdę dzielna. Chodź ze mną.
I wkroczyłam razem z nią w świetlistą bramę, prowadzącą do innego świata.


PERSPEKTYWA LOKIEGO
Obudziły mnie promienie południowego słońca wpadające przez wielkie okna naszej sypialni. Druga strona łóżka była pusta. No tak... Moja muza zawsze wstawała wcześnie. Ubrałem czarne, wygodne spodnie i ruszyłem w stronę kuchni. Siedział tam już mój brat... Przyrodni brat... Thor. Nie wyglądał na szczęśliwego.
-Bracie. Nie wiem, co robiliście dziś w nocy, ale mogliście robić to ciszej. Całą noc słyszałem tylko trzask łamanego drewna i jęki.
Jęknął, trzymając się za głowę w udawanej rozpaczy. Uch, dawno się tak nie czerwieniłem... Straszne. Thor doskonale wiedział, gdzie uderzyć, żeby wywołać moje zażenowanie. Postanowiłem zmienić temat.
-Gdzie jest Nat?
Spytałem. Thor zmarszczył brwi.
-Nie wiem. Myślałem, że jeszcze śpi...
Jego odpowiedź mnie zmroziła. Gdzie ona jest!? Pobiegłem do sypialni. Na jej stoliku nocnym leżała książka, której wczoraj wieczorem na pewno jeszcze tam nie było. Spojrzałem na tytuł... "Najmroczniejsze Sekrety Demonów"... Nie. Nie nie nie nie! Nie! Jeśli ona dowiedziała się, czym jest... Wiem, że jest zdolna do takiego poświęcenia. Otworzyłem księgę na rozdziale o Świętym Ogniu. Na marginesie... Jej pismo.
"Kocham Cię. Nie zapomnij...". Nie!
Ledwo przytomny przemieniłem się w orła i poleciałem nad Jezioro Świętego Ognia.

Niemal oszalały z przerażenia wylądowałem na brzegu. Czułem gorąc bijący od Jeziora. Gorączkowo rozglądałem się po brzegu... Leżała tam czarna, zwiewna sukienka. Bez wątpienia należała do mojej miłości. Ale po niej... Nie było śladu.
Był tylko jeden sposób, by się upewnić. Ostatnia iskierka nadziei, że Ona jednak żyje.
Przywołałem całą swoją magię... Jest. Po drugiej stronie magicznej bramy stała ona-Bogini Hel, pani Zaświatów.
-Ona tam jest?
Wyszeptałem. Bałem się odpowiedzi. Jej czarne, bezdenne oczy odbierały wszelką nadzieję.
-Jest tu ze mną. Nie wróci do ciebie. Święty Ogień unicestwił jej ciało, zarówno to ludzkie, jak i demoniczne.
Jej pusty głos był jak sztylet przebijający moje serce.
-NIEEEE!!!
Padłem na kolana, niezdolny do oddychania... Moja miłość, mój sens życia... Przepadł. Czułem się, jakby ktoś wyrwał mi serce i duszę. Hel zniknęła w kłębie dymu.

Spędziłem tam sześć godzin. Po tym czasie wziąłem jej suknię i przeniosłem się pod jej ukochaną wierzbę płaczącą. Tam, wysoko, dobrze ukrytą między liśćmi i gałęziami, wydrążyłem dziurę w pniu. Złożyłem tam sukienkę i zatkałem dziurę za pomocą magii.

Niewidzialny wróciłem do domu. Thor zrozumiał, co się stało. Siedział i z nieobecną miną czytał księgę. Chciałem wrócić tu tylko po jej ubrania, by mieć jej kawałek zawsze ze sobą... Ale zauważyłem TO. Jej wisiorek... Chwyciłem go i schowałem do kieszeni. Wyszedłem z domu cicho jak cień.

Moja miłość umarła. Mój sens życia zniknął. Ale nikt nie ma większej wiedzy ode mnie.
Przywrócę ją do żywych.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz