poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Rozdział 15

***LOKI***

Sny. A dokładniej-sen. Ciągle ten sam. Niezmienny.
"Kocham cię, wiesz, że nie miałam innej decyzji. Uważaj na siebie. Nie rób nic głupiego. Nie obwiniaj się...". Każdej nocy słyszałem Jej głos, widziałem, jak jej delikatne czółko marszczy się w obawie, że zrobię coś nierozsądnego. Widziałem, że się o mnie martwi i drży w obawie, że narażę się Odynowi. Co noc obiecywałem jej, że będę ostrożny... Lecz gdy Ona znikała razem z pierwszym promieniem słońca, ma obietnica znikała wraz z Nią.

***NATHALIE***

Wallhala... Miejsce pośmiertnego pobytu wojowników i wielkich władców. Alkohole lały się hektolitrami, a młode boginie tańczyły do rytmu muzyki.
Nie trzeba się domyślać, że nie jestem zachwycona.
Nie tak wyobrażałam sobie Życie po Śmierci. Póki co dni spędzam na odganianiu się od spitych wojaków, a w nocy wymykam się do Komnaty Życia i wnikam w sny mojego ukochanego. Nic więcej nie mogłam zrobić. A on myślał, że to tylko sny... Że to nieprawda.
-Nathalie.
Podskoczyłam. Za mną stała bogini Hel. Jakież to niezwykle irytujące, że ludzkie ciało odbiera tak mało bodźców... Z moimi starymi możliwościami nikt nie mógł mnie zaskoczyć. A teraz? Czułam się... Ślepa. I głucha.
-Hel. Naprawdę nie ma innego sposobu na kontakt z Żyjącymi!? Ta metoda jet niezwykle nieskuteczna.
Stwierdziłam kąśliwie, a Hel spojrzała na mnie karcąco. Westchnęłam i odrzuciłam maskę cynizmu i uszczypliwości.
-Boję się o niego. W rozpaczy może porwać się na coś głupiego.
Westchnęłam, siadając ciężko na krześle. Hel podeszła i poklepała mnie pocieszająco po plecach. Mimo, że tyle nas dzieliło (technicznie, byłam teraz tylko śmiertelną duszą, a ona boginią) zaprzyjaźniłyśmy się. Ona mnie rozumiała. Jako dziecko wielokrotnie bawiła się z Lokim i znała jego charakter.
-Wiesz, że nic nie zrobisz. Chyba, że...
Oczy mojej przyjaciółki zalśniły i spojrzała na mnie z radością.
-No tak! Powiedz mu przez sen, by otworzył Bramę Między Światami. Wtedy się zobaczycie, choćby przelotnie.
Zakrzyknęła, zrywając się z krzesła. Poszłam jej śladem.
-No tak! Przecież to oczywiste!
Popędziłam do Czary Snów i skupiłam się na szukaniu Lokiego. Spał. W pełnym skupieniu zaczęłam wysyłać mu sny...

***LOKI***

"Loki... Równo o północy otwórz dziś Bramę Między Światami. Tam się spotkamy"
Obudziłem się gwałtownie, dysząc. Czyżby... Czyżby moja muza naprawdę ingerowała w mój sen i wymyśliła metodę, by się zobaczyć? Nie wiem. Ale póki co, to moja jedyna nadzieja.
Cały dzień spędziłem na wahaniach. Prawdopodobnie, ten sen był tylko wytworem mej wyobraźni, a Hel niemało się zdziwi, widząc mnie po drugiej stronie bramy. Jednak desperacja zwalczyła zdrowy rozsądek.
Równo o północy Brama Między Światami rozwarła się. I ona tam była...
Równie piękna co za życia, ubrana w delikatną białą suknię, przeszła przez Bramę, by już po chwili stać centymetry ode mnie. Jej lodowobłękitne oczy lśniły.
-Nathalie...
Mój głos był przepełniony czcią do niej do tego stopnia, iż niemal się zawstydziłem.
-Loki... Och, prosiłam cię-Nie rób nic głupiego. I co!? Ledwo cię spuścić z oka, a ty zdążyłeś doprowadzić do ruiny połowę światów! I to ma być dojrzały bóg!?
No tak... Po chwili nostalgii przyszła pora na falę wściekłości i wyrzutów. Spuściłem głowę jak zbity pies. Jej głos, przepełniony troską i zdenerwowaniem, załamał się i zamilkł. Zdziwiony, podniosłem głowę. W jej oczach pojawiły się łzy.
-Brakuje mi ciebie...
Szepnęła. Próbowałem zetrzeć jej łzy... Ale nie mogłem. Nie należała do tego świata-była niematerialna... Moja ręka przeniknęła przez jej twarz, jakby moja muza była tylko dymem. Dziura w mym sercu znowu dała o sobie znać. Jednak żal i rozpacz zastąpiło teraz nowe uczucie. Wypełniała mnie wściekłość... I determinacja.
-Odzyskam cię. Nie pozwolę, byś pozostała cieniem. Wrócisz do mnie.
Powiedziałem cicho, z determinacją w głosie. Jej oczy rozwarły się w zdziwieniu i...Strachu?
-Nie rób tego. To się źle skończy. Błagam cię, uważaj na siebie...
Jej słowa były jednak dla mnie jak dym, którym się stała.
-Wrócisz do mnie.-przerwałem jej.-Wrócisz i znowu będziesz potężna.
Jednym ruchem ręki zamknąłem Bramę. Nat zniknęła razem z nią.

***NATHALIE***

Widząc ten mroczny blask w jego oczach i przerażający uśmiech wypływający na jego twarz, wiedziałam już, że go nie powstrzymam. Padłam na podłogę Komnaty Życia z płaczem. Hel podbiegła do mnie i pocieszyła. Oczywiście wiedziała już, co powiedział Loki.
-Nie powstrzymam go.
Bardziej stwierdziłam niż spytałam. Hel skinęła głową.
-Ty nie. Inni będą próbować... Ale wątpię, by zdołali pokrzyżować jego plany. Wiesz co? Spytamy Heimdala. On powinien wiedzieć.

***
-Wielu będzie próbowało powstrzymać syna Laufiego... Lecz nikomu się to nie uda. Zdołają go jedynie spowolnić, a droga boga kłamstw splamiona będzie krwią ofiar złożonych na ołtarzu twego ponownego życia, Pani.
Słowa ciemnoskórego strażnika zdruzgotały wszelką nadzieję. Loki zrobi wszystko, bym tylko wróciła do żywych. Czy po tym wszystkim będę jednak w stanie go kochać?

***LOKI***

Tylko jedna osoba znała przepis na Drugie Życie. I to ta właśnie osoba wiła się właśnie u mych stóp.
-Powiedz mi.
Stary, gruby karzeł nie poddawał się jednak tak łatwo. Mimo olbrzymiego bólu, odmawiał wyjawienia sekretu. Nawet po wymordowaniu jego rodziny opierał mi się.
-Zdradź mi ten sekret.-Powiedziałem cicho, łagodnie.- A pozwolę ci żyć.
W końcu, karzeł ostatnimi siłami wyjawił mi tajemnicę Drugiego Życia. Zanim jednak Nat do mnie powróci, minie ponad tysiąc lat... Byłem jednak gotów poczekać. Wolałem poczekać, niż przez niecierpliwość zniszczyć jej szansę. Uśmiechnąłem się do karła, a ten przez łzy spojrzał na mnie błagalnie. Był mi on już niepotrzebny. Jedną ręką skręciłem mu kark. Zniknąłem wraz z ostatnim oddechem mojej ofiary.
Na koniunkcję wszystkich Dziewięciu Światów będę musiał czekać tysiąc lat... A tylko wtedy Nat będzie mogła powrócić.
Jednak ja byłem gotów czekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz